wyobraź sobie scenę....
...idziesz zagubioną uliczką w starej części najbardziej orientalnego, marokańskiego miasta.... wchodzisz w jedną z bram i jak za dotknęciem magicznej różczki wkraczasz w inny świat....
grube mury doskonale chronią od zgiełku tego co zostało na zewnątrz, przepiękne łuki zwięczone kolumnami i misternie rzeźbione ornamenty otaczające wdzięcznie drzwi i okna... tam, zaraz za krótkim korytarzem otwiera się przed tobą widok pięknego, centralnie położonego patia, obsadzonego wspaniałymi, bujnymi roślinami z szemrzącą łagodnie fontanną i delikatnym śpiewem ptaków, które przyleciały do wodopoju..... ze szklanką świeżo wyciśniętego soku z pomarańczy w dłoni czujesz się jak w baśni z tysiąca i jednej nocy, i jesteś już pewien, że życie może być bajką.... a potem gdy w zachodzącym słońcu niesiona w powietrzu pieśń śpiewana setkami głosów chwali wielkość Boga, ty pod ugwieżdżonym niebem zasiadasz do kolacji z kuskusu, tajina, sałatki, na deser podgryzając soczystym, słodkim melonem łapiesz myśl, że "dla takich chwil warto żyć"....
sieć takich starych domów, nazywanych potocznie RIAD oplata całe mediny wszystkich większych miast Maroka, jednak to te w Marakeszu, mieście gdzie słońce świeci cały rok - są chyba najwspanialsze....
można tu naprawdę poczuć magię.... prawdziwą magię orientu....
w dawnych czasach riady były domami dobrze sytuowanych mieszkańców miasta, niektóre, te przy głównych ulicach często służyły jako swoiste "motele" dla prowadzących karawany przewodników (tzw. karawanseraje lub funduki) ale teraz większość z nich została przerobiona na hotele i gości turystów z całego świata..... spędzenie kilku nocy w takim miejscu daje niezapomnianą możliwość poznania życia Maroka "od kuchni", pozwala głębiej poznać kulturę i klimat egzotyki tych odległych miejsc...