Po każdym deszczu rozpływa się spora jej część a wiatr bezlitośnie dewastuje mury. Większość mieszkańców wyniosła sie stamtąd już dawno, przeprowadzając się na drugi brzeg rzeki do "cywilizacji". W sąsiedztwie hotelików i drobnych sklepików jest wygodniej i nowocześniej. Kilka rodzin pozostało w starej kazbie, głównie ci, którzy mieszkają przy głównym wejściu. Jest z tego całkiem dobry interes, ponieważ za przejście przez ich teren prywatny pobierają opłatę.
To ufortyfikowane miasto leżące na trasie dawnych karawan podążających z południa w kierunku Marakeszu, od zawsze dostępne było za darmo. Po przejściu (latem po workach z piaskiem) lub przejechaniu na osiołku (zima, kiedy poziom wody jest wyższy) rzeki Ounila stajemy na wprost głównego wejścia. Chcąc zasilić portfele mieszkańców wchodzimy i cieszymy się razem z nimi lub też udajemy się w lewo wzdłuż koryta rzeki, wchodząc do kazby darmowym wejściem wzdłuż sklepików i straganów miejscowych handlarzy pamiątek.
Wąskimi, krętymi uliczkami wspinamy się pomiędzy dawnymi domostwami wysoko w górę. Stajemy wreszcie na kamiennym szczycie z którego rozpościera się niesamowity widok na całe Ait ben Haddou. Teraz widać jak nietrwały jest
pise , budulec oparty na glinie, który poddaje się czynnikom atmosferycznym. Pod ich wpływem popada w ruinę większość kazb w dolinie, nieodwracalnie znikając z krajobrazu.
Ait ben Haddou ma więcej szczęścia niż inne, mniejsze i mniej wyniosłe ksary. To tutaj począwszy od roku 1962 przyjeżdżaja ekipy filmowe z całego świata, kręcąc ujęcia bądź całe filmy - dając przy okazji pracę i raz po raz remontując (bądź przebudowując!) podniszczone miasto.
Pierwszy był David Lean a marokańska kazba "udawała" syryjskie miasta w filmie Lawrence z Arabii. Po filmowym wyczynie tytułowego bohatera (Peter O'Toole) pozostała do dziś brama, która wkomponowała się w tutejszy krajobraz. W 1975 roku przyjeżdza tutaj Sean Connery by nakręcić obraz "Man who would be king" a okolice zamieniają się w Kafiristan (dzisiejszy Afganistan). Rok później w tym samym miejscu jest już Mekka, po której swoje pierwsze kroki jako prorok stawia Mahomet w "Mahomet, wysłannik Allaha" - filmu nie chciano zrealizować w Stanach Zjednoczonych dlatego reżyser przeniósł się z ekipą do Libii i Maroka właśnie. W kolejnym roku mury są świadkami narodzin, życia i śmierci Jezusa w mini serialu "Jezus z Nazaetu" (gł. rola - Robert Powell), realizowanego częściowo również w Tunezji a wówczas okrzykniętego przez media serialem wszech czasów. W roku 1980 kręcono tutaj sceny do angielskiej produkcji "Bandyci czasu", później realizowany był "Klejnot Nilu" z Michaelem Douglasem. W kazbie pojawia się również Timothy Dalton jako agent 007 w "Obliczu śmierci". W 1988 roku Martin Scorsese realizuje "Ostatnie kuszenie Chrystusa" a dwa lata później Bernardo Bertolucci kręci sceny do filmu "Pod osłoną nieba".
Następnie gliniane mury miasta ze wzgledów politycznych (zajmowane przez Chiny terytorium Tybetu) "grają" w filmie "Kundun" opowiadającym o życiu 14-ego Dalajlamy. Kolejne lata to wielki sukces tego miejsca, ponieważ do Ait ben Haddou zjeżdżają hollywoodzkie gwiazdy (wraz ze swym niemałym budżetem;) i skuszeni niezmienionym wyglądem kazby kręcą kolejne mega produkcje: "Mumia", "Gladiator" i "Alexander"...
Jeśli zatem masz ochotę kroczyć śladami choćby Maximusa Decimusa Meridiusa (Russel Crowe) po ulicach Zucchabaru, lub spojrzeć oczami Alexanda Wielkiego (Colin Farrell) na Babilon powinieneś tu być - koniecznie ;)