Do napisania tego tekstu skłoniły mnie pewne materiały do nauki języka angielskiego, które opisywały w sposób humorystyczny stereotypy, którymi kierują się amerykanie wyobrażając sobie Polskę i Polaków.
W brak bieżącej wody, pustki w sklepach oraz wszechobecne zacofanie w Polsce większość Amerykanów nie jest skłonna nadal wierzyć, w XXI wieku telewizja skutecznie wpłynęła na częściowe usunięcie tych wizerunków ukazując, że w Polsce jednak jest demokracja i że państwo to wytrwale dąży do rozwoju i polepszenia warunków życia. Nadal pokutują jednak przekonania, że to kraj złodziei, pijaków, narwańców i niestety (co najgorsze) nierobów. Często wyobrażają sobie, że w Polsce kobiety chadzają ubrane według. standardów rosyjskiej, ukrytej przed światem wsi a mężczyźni w znacznej większości noszą siateczkowe podkoszulki. Znane jest powszechnie powiedzenie, że jeśli zginął ci samochód to powinieneś udać się do Polski bo tam na pewno go znajdziesz.
A komentarze w stylu: "to u was kobiety malują paznokcie?", lub "a pralki do prania też już macie?" - nie raz rozbawiały mnie lub wprawiały w zażenowanie sposobem postrzegania mojego kraju i mojej osoby jako jego obywatelki.
Interesując się arabistyką i podróżując po krajach Afryki północnej spotkałam się niejednokrotnie ze sporym zamieszaniem związanym z tematem kobiet w świecie arabskim. W czasach gdy w Polsce, z racji przystępności cenowej, wyjazdy do Egiptu, Tunezji i Maroka stają się coraz bardziej popularne ludzie zdają się często ignorować fakt różnic kulturowych pomiędzy krajami zachodu a krajami orientu i próbują we własne standardy wpisać coś, co z racji odmienności należałoby jedynie zaakceptować. Niestety - to trochę jak próba nauczenia pingwina latania, z góry skazana na porażkę.
Wyrażając swoje zainteresowania arabistyką spotkałam się z wieloma komentarzami dotyczącymi sytuacji i pozycji kobiet w świecie arabskim i bardzo częstym uogólnianiem, gdy do jednego "worka" wrzuca się cały świat arabski, bez podziału na bardziej lub mniej liberalne czy ortodoksyjne strefy. Wielokrotnie też próbowałam przekonywać, że coś co nie jest w pełni zrozumiałe nie powinno być negowane bądź krytykowane. I tu znaczną rolę odgrywają właśnie stereotypy, skojarzenia wyrobione często dzięki niedouczonym lub stronniczym dziennikarzom bądź szczątkowym przekazom, przefiltrowanym dodatkowo przez brak obiektywizmu przekazującego.
źródło: khalejija.blogspot.com
Jeśli ktoś myśli "kobieta arabska" - zazwyczaj przed oczami pojawia się wizerunek zakwefionej kobiety, owiniętej od stóp do głów w materiał, zniewolonej i uciemiężonej przez męską część swojej rodziny. Jakże mylnie wiele osób myśli, że kobiety noszące hidżab (nakrycie głowy) są do tego zmuszane lub, że nie pozwala im się kształcić i pracować. Jak biedne są (na wespół z mężczyznami), że nie mogą sobie "walnąć" piwka, winka lub innego alkoholu, jaka szkoda, że nie wypada im palić publicznie papierosów oraz siadywać z mężczyznami w kawiarniach..... Wszystkie te wyobrażenia są tylko cząstką prawdy bo tak w świecie arabskim jak i w naszym są pewne kody kulturowe oraz normy obyczajowe i to właśnie one wyznaczają zachowania i sposób życia a to jak bardzo są inne powoduje wiele niezrozumienia i błędnych ocen.....
Zresztą i w samym środowisku arabskim wiele się zmieniło przez ostatnie lata i nadal się zmienia (jednak czy na lepsze tego nie wiadomo....). Na uwagi o tym, jak głupie jest to, że kobiety w krajach arabskich nie rozbierają się publicznie (np. na plaży) i zamiast bikini ubierają burkini (strój kąpielowy zasłaniający całe ciało) albo jak "muszą" chodzić zazwyczaj skromnie ubrane z okrytymi głowami zawsze odpowiadam, że przecież u nas nikt nikomu nie zakazuje chodzić nago po ulicach a jednak tego nie robimy - z tych samych powodów z jakich kobiety "tam" chodzą trochę bardziej zakryte niż w pozostałych częściach świata...
Od turystów jadących do takiego kraju nikt nie wymaga by ubierali się dokładnie jak tubylcy ale w takiej sytuacji dostosowanie się (przynajmniej w jakiejś części) do zasad i zwyczajów odwiedzanego kraju jest tylko i wyłącznie okazaniem szacunku i kultury a nie wyrzeczeniem ( jak niestety traktują to niektórzy). Same arabki przyznają, że ich skromny ubiór odnosi się do słów Aiszy (najmłodszej żony proroka Mahometa), która przyznała, że tylko w taki sposób kobieta jest w stanie odwrócić uwagę mężczyzny od jej ciała i zwrócić na zalety jej duszy i umysłu. One w większości nie czują się "biedne" przez to, że muszą się okrywać a raczej traktują to jako przywilej, z którego jednak, jeśli tylko chcą mogą (w tych czasach) zrezygnować.
źródło: www.dubaifashion.uae
Przekonaliśmy się podczas naszych podróży, że arabskie kobiety potrafią być wyzwolone, ubierać się wyzywająco oraz nosić w "zachodnim" stylu.... szczególnie w nowych dzielnicach wielu arabskich miast można spotkać nowoczesne kobiety w obcisłych ubraniach od najlepszych europejskich projektantów. Nie wolno nam jednak nigdy zapominać, że w tym społeczeństwie to religia wyznacza wartości i to ona tworzy schematy oraz normy zachowań. Trendy raczej zmierzają do kontynuacji tradycji niż do modernizacji i większych zmian. Młode pokolenie wspaniale potrafi pogodzić tradycję z nowoczesnością i stąd coraz rzadziej można spotkać całkowicie zakryte kobiety, w czarnych abajach tylko z małym otworem na oczy, za to kobiety w spodniach i tunikach z pięknie upiętymi kolorowymi chustami są symbolem nowoczesnej Arabii - tej która pragnie wykształconych, pewnych siebie, inteligentnych, szczęśliwych kobiet. Takich kobiet, które wiedzą jakie prawa im przysługują i potrafią z nich skorzystać, takich, które wiedzą też, że nie są gorsze ani mniej warte niż mężczyźni ale stanowią duchowe i intelektualne uzupełnienie związku pełnego miłości, zrozumienia. Najlepszym przykładem podążania ku nowoczesności z zachowaniem tradycji może być Marokańska księżniczka Lalla Salma, żona króla Muhammada VI, która nie okrywa głowy choć bardzo lubi klasyczny arabski strój zwany "abaya", jednak często ubiera się po prostu w skromne, eleganckie garsonki.
źródło: lereporter.net
„One są ubiorem dla was, A wy jesteście ubiorem dla nich” (sura 2, wers 187) to słowa zawarte w Koranie, które coraz częściej wyznaczają duchową drogę kobiet, utwierdzając je w przekonaniu jak mówi stare arabskie przysłowie, że "kobieta jest jak wielbłąd który pomaga mężczyźnie przejść przez pustynię życia".
źródło: lereporter.net
Dla mnie najgorsze jest właśnie zapominanie o tym, że w Polsce Arabia i Bliski Wschód odbierane (i opisywane) są jako obszar bardzo jednorodny (jedna religia, jeden język, jeden ubiór kobiet). A druga sprawa, że kobiety czasami chcą być zakryte (znam takie, które nigdy nie nosiły hijabu, a zdecydowały się na to po studiach - ale to akurat historie ze "świeckiej" Turcji).
OdpowiedzUsuńNo i też przy traktowaniu stereotypów nie można zapominać, że czasami dyskryminacji nie da się wytłumaczyć odmiennością kulturową - nie jestem w stanie zaakceptować wszystkich zachowań (choćby przemocy - i symbolicznej, i cielesnej) - tym, że to "inna kultura" i "tutaj kobiety są z tym szczęśliwe". Trudna i skomplikowana sprawa.
Każdy kraj a właściwie jego mieszkańcy postrzegani są poprzez pryzmat pewnej niewielkiej acz bardzo charakterystycznej jej części. Najczęściej jest to pewna grupa skrajnych zachowań, praktyk czy upodobań. Tacy już jesteśmy, że dość szybko przyczepiamy etkietkę i pakujemy w szufladki. To jest właśnie budowa stereotypów. Stereotyp ma z kolei słaby punkt - bardzo łatwo go obalić, wystarczy pomyśleć, zastanowić się, poznać i spróbować zrozumieć. Masz absolutną rację, że nie wolno mierzyć wszystkich jedną miarą i ładować do tego samego worka. Skróty myślowe są bowiem bardzo niebezpieczne. Stąd bierze się choćby: Arab, to pewnie i terrorysta. Zazwyczaj opisujemy inną niż nasza populację lub narodowość poprzez swoje doświadczenia lub poprzez osoby, którymi się otaczamy. Należy jednak pamiętać, że w większości przypadków mamy tendencję do otaczania się i zbliżania się do osób o podobnym kodzie kulturowym, podobnych do nas samych. Z tego powodu często nie dostrzegamy problemów, nawet na własnym podwórku. Jest tego trochę...
OdpowiedzUsuńNikt nie mówi, że przemocy i dyskryminacji nie ma, zarówno tam jaki i w Polsce. Nikt nie mówi również, że gorzej (czy lepiej) żyje się kobietom w Arabii Saudyjskiej a lepiej (czy też gorzej) choćby w Maroku. To bardzo osobista rzecz a każda kobieta to inna historia. Najważniejsze jest to, żeby nie generalizować i raczej uzmysłowić, że skarajne przypadki to nie opis ogółu.
Nie jestem w stanie wyjaśnić cichego przyzwolenia na zadawanie bólu i to obojętnie, czy próbuje się to usprawiedliwiać (zasłaniać się) religią czy pijaństwem.
Już sam tytuł i opis miał zadziałać kontrowersyjnie bo przecież "arabki" to nie wszystkie muzułmanki... Masz absolutną rację, że sytuacja wygląda inaczej na Półwyspie Arabskim, w jego różnych zakątkach, inaczej w Egipcie a zupełnie inaczej w Maroku. Nie wspominając o południu Tajlandii, Pakistanie czy... Poza tym inaczej jest w dużych miastach a inaczej na wsi. A propos wsi, to na myśl przychodzi mi moja babcia, która całe swoje życie spędziła w jednym z największych polskich miast. Przez całe swoje życie wychodząc z domu zawiązywała sobie na włosach chustkę i nie wyobrazała sobie wyjścia bez niej. Należy dodać, że dziadek wcale jej nie kazał.
Tak na marginesie, to moje obawy zupełnie przypadkiem się sprawdziły. Podczas podróży, próbując znaleźć miejsce na nocleg wysyłałam zapytania z mojego profilu, na którym widnieję jako osoba z chustą na głowie (bo lubię). W pewnym "cywilizowanym" kraju dowiedziałam się, że osoba, która nas przyjęła miała wątpliwości czy potwierdzić wysłane zapytanie bo według niej chusta = muzułmanka a oni są innej wiary. To jest dopiero trudna i skomplikowana sprawa. Pozdrawiam