piątek, 17 sierpnia 2012

O całe 1200 km bliżej...

O tym, że nasza droga do Maroka jest pokręcona i zagmatwana przekonaliśmy się już nie raz. Próbowaliśmy podejść do niego z drugiej strony Atlantyku, od północy i od wschodu. Teraz los sprawdza po raz kolejny naszą cierpliwość i pozwala spojrzeć na Afrykę z perspektywy wyspy. Jesteśmy co prawda o całe 1200 kilometrów bliżej ale to nadal daleko. Dziwne są koleje losu i to, że im bardziej czegoś pragniesz a nie jest ci to dane, odsuwa się to i schodzi na kolejny plan życiowej drogi. To nic, że wszystkie twoje wysiłki i tak przemienią się w pył, który zabierze podmuch wiatru zapomnienia. To nic, że wciąż marzysz i myślisz jak to by było, gdyby...

W taki oto sposób wymawiając swe życzenia chyba znów ich nie sprecyzowaliśmy i zamiast wdychać gorące afrykańskie powietrze w pustynnym krajobrazie mamy zieleni pod dostatek, niemal codzienny deszczyk i wieczną wiosnę. Ktoś by powiedział: Chcieliście za granicę, to macie! Tylko, że my chcieliśmy wielbłądy, słońce i gwar a nie owce, chmury i totalny spokój wiejskiej sielanki. Przekorny to dar od losu ale jak zwykle przyjmujemy to z pokorą, widzimy w tym szansę na przyszłość i znów snujemy plany. W końcu coś się dzieje, coś się zmienia.  Zatem za nowe życie !!!

ps. Dominika ma przynajmniej swojego wymarzonego czarnego kota.


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...