W pierwszej kolejności nasz marokański brat w swój osobliwy sposób pozdrawia, potem dziękuje za owocną współpracę na rzecz rozwoju turystyki regionu, po czym podsuwa myśl ulotną. Myśl ta przetacza się najpierw po moich zwojach, potem po ślicznej główce mojej mądrzejszej połowy.
Jak to jest? - myślę sobie, że kiedy czujesz się wycofany przez los, ktoś, na kogo natrafiłeś na swej drodze podrzuca ci gotowe rozwiązania. No, dobra, trzeba być troszkę zaangażowanym i mieć pozytywne nastawienie. A może trzeba mieć nieco szczęścia.
Proste rozwiązania są najlepsze i to kolejny dowód na to, że czasem trzeba wyczekać a nie dusić na siłę i wywoływać sztuczne ciśnienie. Ten pomysł taki właśnie jest.
Możemy pomóc dzieciom, które bardzo tego potrzebują, zrobić coś dla innych a przy okazji realizować własne cele i pragnienia. Pokazać niedowiarkom magiczny świat a samemu odnaleźć miejsce dla siebie.
Krótki list, kilka zdań a za nimi płynie lawina pomysłów. Niewiarygodne jak mało potrzeba aby odmienić czyjś los.
No i oczywiście gratulujemy Rahmounowi realizacji książki o współczesnych nomadach... tylko czekać na tłumaczenie.
bardzo fajnie mi sie czyta Pani bloga :)
OdpowiedzUsuńdodaje do ulubionych, jutro zaczne czytac od samego poczatku :)
pozdrawiam
dziękuję za miłą uwagę :-)
OdpowiedzUsuńrównież serdecznie pozdrawiam