W lipcu tego roku minie 12 lat od przejęcia tronu przez Mohammada VI - króla Maroka. W czasie jego kadencji Maroko z będącego w zapaści gospodarczej, biednego i zapomnianego przez świat kraju przeistoczyło się w jedno z najbardziej prężnie rozwijających się gospodarczo afrykańskich państw, sukcesywnie utrwalając swoją pozycję lidera przemian ekonomicznych i rozwoju społecznego w regionie. Jako dziedziczna monarchia konstytucyjna Maroko w uznawanych i szanowanych wartościach odwołuje się tak do religii jak i do demokracji, kształtując coraz bardziej idee liberalnego ustroju, jak również za sprawą podejścia Króla Mohammada VI zrywając ostatecznie z tradycją autorytarnej władzy - jaka miała miejsce za rządów jego ojca Hassana II. Dzięki zamierzeniom i postawie króla Maroko jest przykładem szerokich reform pro-społecznych i oficjalnych dążeń do wprowadzenia demokracji. Już w 1999 odbyły się pierwsze wolne wybory a w 2002 miały miejsce kolejne wsparte przez równy dostęp do mediów dla wszystkich startujących w wyborach partii. To Muhammad VI jako pierwszy przeprowadził ogólnospołeczną kampanię edukacyjną skierowaną do wyborców a dzięki jego bezprecedensowej w świecie arabskim decyzji 10% z 325 miejsc w parlamencie przypadło kobietom. Przewodził również rewolucyjnym zmianom w kodeksie rodzinnym - nadając kobietom po raz pierwszy w historii kraju szereg praw osobistych i majątkowych, co uczyniło Maroko jednym z najbardziej postępowych krajów arabskich. Od 1999 w Maroku sukcesywnie i powoli tworzą się zalążki prawdziwego społeczeństwa obywatelskiego a dzieje się to dzięki dążeniom Mohammada VI do decentralizowania administracji i konsekwentnej polityce otwartości na zmiany. Ale tak jak wszędzie zmiany nie dokonują się od razu, potrzeba do tego czasu. Dla wielu jednak dzieje się to zbyt wolno. Na fali "arabskiej rewolucji" poczuli podmuch wiatru w żaglach i zdecydowali się przejąć inicjatywę....
W niedzielę 20 lutego na wezwanie stworzonego na portalu społecznościowym "Ruchu na rzecz zmian 20 lutego" około 20 tysięcy ludzi w wielu miastach Maroka wyszło na ulicę by wyrazić swoje niezadowolenie.
W odniesieniu do planowanych zgromadzeń Król odnosił się z wyraźnym dystansem. Pomimo obaw i niepewności co do rozwoju sytuacji zezwolił na pokojowe protesty wierząc, że to jedna z form demokratycznego państwa, które szanuje nastroje społeczne i poglądy jego obywateli. Protestujący Marokańczycy żądają szybkich reform w szczególności aparatu rządzącego, uchwalenia zmian w konstytucji, oddania części władzy przez króla.
Przywódcą grupy jest bezrobotny technik komputerowy Oussam El Khalifi potwierdzający, że celem protestu nie jest osoba Króla ale raczej ułomny i skostniały system. Wśród demonstrujących w Rabacie, stolicy Maroka, słychać było hasła żądające "prawdziwego rządu, prawdziwego parlamentu, prawdziwego sądownictwa", często powtarzany był zwrot "stop social apartheid" nawołujący do wyrównania szans społecznych ale również potępiający bezrobocie, korupcję, oraz utrudniony dostęp do edukacji. Mają nadzieje, że ich wystąpienia pchną kraj w dobrym kierunku i nadadzą ton szybkim zmianom, które ich zdaniem są nieuniknione do w pełni demokratycznego funkcjonowania państwa w XXI w.
"Ludzie chcą by ich politycy byli rozliczani i chcą mieć możliwość wyboru swoich przedstawicieli" - powiedział popierający wystąpienia protestujących książe Moulay Hicham Alaoui, kuzyn króla Maroka, w swoim wywiadzie dla kanału France 24 - "Maroko nie jest wyjątkiem. Mamy silne aktywa w postaci tolerancji pomiędzy strefą polityczną i centrum, którym jest monarchia, uzasadniona i kulturalnie utwierdzona."
Minister spraw wewnętrznych Taib Cherkaoui potwierdził, że około 120 osób manifestujących zostało zatrzymanych w związku z protestami. W Al Hocaima próba obrabowania banku dla 5 osób skończyła się tragicznie, gdyż zginęli w pożarze wznieconym przez uczestników demonstracji. W Marakeszu natomiast grupa kilkunastu osób podążających wzdłuż ulicy Mohammada V dopuściła się dewastacji kilku witryn sklepowych i restauracyjnych w tym położonej w centrum Ville Nouvelle restauracji McDonald's.
Stałe dążenie do demokracji zapoczątkowane przez rządy Mohammada VI musi teraz nabrać szybkości, wskoczyć na wyższy poziom utwierdzając tym samym ludzi w kreowaniu pozytywnych zmian. Uczestnicy manifestacji deklarują kontynuowanie protestów aż do skutku, mając nadzieję, że ich determinacja wywoła odpowiedni nacisk na wszystkie osoby odpowiedzialne za budowanie systemu politycznego. Komentatorzy potwierdzają, że żądania reform konstytucyjnych były żywe przez wiele ostatnich dziesięcioleci ale dopiero teraz, po raz pierwszy w historii Maroka, mają tak znamienity oddźwięk społeczny i są popierane przez tak szerokie gremium Marokańczyków od całkowicie apolitycznej młodzieży poprzez lewicujące grupy Islamskich radykałów aż po berberyjską grupę Amazigh.
W dzień po fali protestów Mohammed VI podczas ceremonii mianowania członków Komitetu Doradczego Rady Społeczno-Gospodarczej powiedział, że nie podda się demagogii i potwierdził swoją wolę dokonania nieodwracalnych i trwałych reform jednak równocześnie położył nacisk na zachowaniu indywidualnego "wzoru Marokańskiego" w ich realizacji. "Musimy stale dążyć do zapewnienia, że założenie sprawnej demokracji idzie w parze z zasadą zrównoważonego człowieczeństwa" - powiedział zwracając się do 100 nowo-mianowanych członków komitetu. Potwierdził, że w działaniach nie zamierza kierować się improwizacją i demagogią nie dających się spełnić obietnic a oprzeć je raczej na trwałym dążeniu do wypracowania własnego modelu demokracji i rozwoju.
Osobiście wierzę, że mu się to uda, gdyż już nie raz dowiódł trafności swoich ocen i działań. Byle tylko starczyło cierpliwości protestującym..... i pokojowe manifestacje ku demokracji nie przekształciły się w krwawe zamieszki przeciw władzy. Bo mimo, że wszystkim wiadomo jak Marokańczycy kochają swojego Króla wiadomo też, że od miłości do nienawiści... tylko jeden krok...
(inspirowane przez: reuters.com oraz http://www.globalpost.com/dispatch/morocco/110221/king-mohammed-vi-protest?page=0,1)
W odniesieniu do planowanych zgromadzeń Król odnosił się z wyraźnym dystansem. Pomimo obaw i niepewności co do rozwoju sytuacji zezwolił na pokojowe protesty wierząc, że to jedna z form demokratycznego państwa, które szanuje nastroje społeczne i poglądy jego obywateli. Protestujący Marokańczycy żądają szybkich reform w szczególności aparatu rządzącego, uchwalenia zmian w konstytucji, oddania części władzy przez króla.
Przywódcą grupy jest bezrobotny technik komputerowy Oussam El Khalifi potwierdzający, że celem protestu nie jest osoba Króla ale raczej ułomny i skostniały system. Wśród demonstrujących w Rabacie, stolicy Maroka, słychać było hasła żądające "prawdziwego rządu, prawdziwego parlamentu, prawdziwego sądownictwa", często powtarzany był zwrot "stop social apartheid" nawołujący do wyrównania szans społecznych ale również potępiający bezrobocie, korupcję, oraz utrudniony dostęp do edukacji. Mają nadzieje, że ich wystąpienia pchną kraj w dobrym kierunku i nadadzą ton szybkim zmianom, które ich zdaniem są nieuniknione do w pełni demokratycznego funkcjonowania państwa w XXI w.
"Ludzie chcą by ich politycy byli rozliczani i chcą mieć możliwość wyboru swoich przedstawicieli" - powiedział popierający wystąpienia protestujących książe Moulay Hicham Alaoui, kuzyn króla Maroka, w swoim wywiadzie dla kanału France 24 - "Maroko nie jest wyjątkiem. Mamy silne aktywa w postaci tolerancji pomiędzy strefą polityczną i centrum, którym jest monarchia, uzasadniona i kulturalnie utwierdzona."
Minister spraw wewnętrznych Taib Cherkaoui potwierdził, że około 120 osób manifestujących zostało zatrzymanych w związku z protestami. W Al Hocaima próba obrabowania banku dla 5 osób skończyła się tragicznie, gdyż zginęli w pożarze wznieconym przez uczestników demonstracji. W Marakeszu natomiast grupa kilkunastu osób podążających wzdłuż ulicy Mohammada V dopuściła się dewastacji kilku witryn sklepowych i restauracyjnych w tym położonej w centrum Ville Nouvelle restauracji McDonald's.
Stałe dążenie do demokracji zapoczątkowane przez rządy Mohammada VI musi teraz nabrać szybkości, wskoczyć na wyższy poziom utwierdzając tym samym ludzi w kreowaniu pozytywnych zmian. Uczestnicy manifestacji deklarują kontynuowanie protestów aż do skutku, mając nadzieję, że ich determinacja wywoła odpowiedni nacisk na wszystkie osoby odpowiedzialne za budowanie systemu politycznego. Komentatorzy potwierdzają, że żądania reform konstytucyjnych były żywe przez wiele ostatnich dziesięcioleci ale dopiero teraz, po raz pierwszy w historii Maroka, mają tak znamienity oddźwięk społeczny i są popierane przez tak szerokie gremium Marokańczyków od całkowicie apolitycznej młodzieży poprzez lewicujące grupy Islamskich radykałów aż po berberyjską grupę Amazigh.
W dzień po fali protestów Mohammed VI podczas ceremonii mianowania członków Komitetu Doradczego Rady Społeczno-Gospodarczej powiedział, że nie podda się demagogii i potwierdził swoją wolę dokonania nieodwracalnych i trwałych reform jednak równocześnie położył nacisk na zachowaniu indywidualnego "wzoru Marokańskiego" w ich realizacji. "Musimy stale dążyć do zapewnienia, że założenie sprawnej demokracji idzie w parze z zasadą zrównoważonego człowieczeństwa" - powiedział zwracając się do 100 nowo-mianowanych członków komitetu. Potwierdził, że w działaniach nie zamierza kierować się improwizacją i demagogią nie dających się spełnić obietnic a oprzeć je raczej na trwałym dążeniu do wypracowania własnego modelu demokracji i rozwoju.
Osobiście wierzę, że mu się to uda, gdyż już nie raz dowiódł trafności swoich ocen i działań. Byle tylko starczyło cierpliwości protestującym..... i pokojowe manifestacje ku demokracji nie przekształciły się w krwawe zamieszki przeciw władzy. Bo mimo, że wszystkim wiadomo jak Marokańczycy kochają swojego Króla wiadomo też, że od miłości do nienawiści... tylko jeden krok...
(inspirowane przez: reuters.com oraz http://www.globalpost.com/dispatch/morocco/110221/king-mohammed-vi-protest?page=0,1)
Dziękuję za ten wpis. Bardzo bym chciała, by to, o czym marzą, stało się realne.
OdpowiedzUsuńWierzę, że to tylko kwestia czasu
OdpowiedzUsuń